Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Feuerbach / Fronczewski - święto teatru w Telewizji Polskiej

Redakcja
Piotr Fronczewski w spektaklu Ja, Feuerbach.
Piotr Fronczewski w spektaklu Ja, Feuerbach. Telewizja Polska
Dla miłośników Melpomeny w Międzynarodowym Dniu Teatru Telewizja Polska przygotowała nie lada gratkę w postaci spektaklu, "prawie monodramu" autorstwa Tankreda Dorsta "Ja, Feuerbach".

Studio Teatralne Dwójki zaproponowało w Wielkanocny wieczór, a właściwie noc, telewizyjną wersję spektaklu granego kilka lat temu w stołecznym Teatrze Ateneum. Jego premiera odbyła się na Scenie Głównej teatru przy ulicy Jaracza 2 lutego 2013 roku i była reżyserskim debiutem znanego i popularnego aktora Piotra Fronczewskiego, który w tytułowej roli obsadził samego siebie. Nawiązał w ten sposób do słynnego spektaklu Teatru Dramatycznego w Warszawie z 1988 roku (powtórzonego dwa lata później w Teatrze Telewizji), gdy reżyser Tadeusz Łomnicki obsadził w głównej roli sztuki "Ja, Feuerbach"Tankreda Dorsta w przekładzie Jacka St. Burasa samego siebie. W zgodnej opinii widzów i krytyki Łomnicki stworzył w nim jedną z najwybitniejszych kreacji w swojej karierze aktorskiej.

Po ten tekst zawsze sięgali najwybitniejsi aktorzy, bowiem daje on nieograniczone wręcz możliwości do pokazania palety swojego talentu i umiejętności. Nie należy się więc dziwić, iż zmierzył się z nim także Piotr Fronczewski, którego wszechstronny, ogromny kunszt wykonawczy jest znany od wielu lat, a w roku premiery w Ateneum obchodził 45 – lecie własnego debiutu teatralnego w "Kramie z piosenkami" Leona Schillera w Teatrze Narodowym.

Treść sztuki Dorsta doskonale koresponduje też swoją tematyką z okolicznością, na jaką został pokazany w TVP, czyli z teatrem i aktorstwem. Jest ona bowiem swoistym traktatem o istocie sztuki teatralnej, o ścieraniu się w nim różnych koncepcji i wartości. "Ja, Feuerbach" to także opowieść o rozpoczynaniu od nowa tego, co kiedyś stanowiło o podstawie naszej egzystencji – w przypadku aktora Feuerbacha była to gra w teatrze, do której chciałby wrócić po siedmiu latach przerwy. Podczas tej zawodowej pauzy Feuerbach "chłonął życie", jak sam mówi.

Piotr Fronczewski znakomicie oddaje swoją grą dylematy i rozterki starego aktora w pełnych dramatyzmu scenach z cynicznym i bezczelnym asystentem reżysera (Grzegorz Damięcki), który z początku zdaje się nie dostrzegać aktora, który swoją miłość i przywiązanie do sceny przypłacił szaleństwem. A teraz zlekceważony podczas castingu przez reżysera czuje dobitnie, że jego czas i jego Teatr przechodzi do historii jako skazany na zagładę przez młodych jego twórców (?), częstokroć dyletantów i ignorantów. I to oni w efekcie wygrywają kosztem profesjonalizmu i doświadczenia, kosztem takich ludzi jak Feuerbach. Symboliczna pod tym względem jest scena z pękającymi bańkami mydlanymi.

Scen pięknych aktorsko, wręcz po mistrzowsku zagranych przez Piotra Fronczewskiego jest w jego spektaklu przynajmniej kilka, ot choćby ta, w której stary aktor Feuerbach prezentuje asystentowi wyimaginowane ptaki czy te, w których aktor Fronczewski dość oszczędnymi jak na jego ekspresję prezentuje upokorzenie na pograniczu upodlenia i wewnętrzny dramat swojego bohatera. Jakże to było odmienne od powszechnie znanych ról tego artysty! Takie kreacje i wyraziste role epizodyczne (vide: Kobieta Marii Ciunelis) chciałoby się oglądać nie tylko od święta.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto